Na swoich szkoleniach często tłumaczę, że jest wyjątek od konieczności posiadania zgody na rozpowszechnianie wizerunku. To sytuacja używania wizerunku „znanej osoby, która jest w pracy”. W tym wpisie spróbujemy sobie trochę ją sprecyzować.

Od razu lojalnie uprzedzam – ten wpis równie dobrze mógłby być tym, czego tak w nas prawnikach nie lubicie, czyli „to zależy”. Mimo wszystko jednak porwałem się i spróbuję być nieco bardziej precyzyjny, a pomogą mi w tym dotychczasowe wyroki sądów. Ale nim wyroki – przepis. Prawo autorskie.

Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie. Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku: osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych.

Tam dalej jest jeszcze jeden wyjątek – osoba stanowiąca część większej całości. Ale dziś w tym wpisie sobie nim nie mieszajmy.

Podobnie nie ładujmy się w rozkminę „a co to znaczy w związku z pełnieniem funkcji”, bo tu by się dało niejedną habilitację prawniczą zrobić. Zostajemy tylko przy jednej kwestii.

Co to znaczy „powszechnie znanej” osoby?

I jak mówiłem, tu się wesprę wyrokami, ale nie bój się – opowiem to po ludzku. Co prawda w Polsce nie ma prawa precedensu – czyli nie da się jak w filmach ze Stanów wyciągać jakichś starych wyroków i „kazać” sądowi je uwzględniać, ale polskie sądy chętnie biorą pod uwagę dorobek wcześniejszych.

No to pomyślmy – jak długo trzeba budować rozpoznawalność, by być osobą powszechnie znaną?

Do kategorii osób publicznych, o których mowa w art. 81 ust. 2 pkt 1 u.p.a.p.p., należą zarówno osoby sprawujące funkcje publiczne, jak i osoby, które nie pełniąc ich, odgrywają rolę w różnych dziedzinach życia publicznego, takich jak polityka, życie społeczne, kultura, sztuka, a pośród nich – aktywni w tych ostatnich dziedzinach, cieszący się znacznym zainteresowaniem publiczności i mediów artyści, gwiazdy rozrywki.

I CSK 739/12, Wyrok Sądu Najwyższego

Czyli przykładowo osoby aktywne w życiu społecznym również mieszczą się w tym wyjątku – na przykład liderzy strajków. Zatem osobą publiczną można się stać w zasadzie z dnia na dzień 🙂 Mam na to zresztą dodatkowy argument:

Określona grupa osób może być z góry zaliczona do grona osób powszechnie znanych w rozumieniu przepisów prawa autorskiego bądź ze względu na pełniony urząd, bądź wykonywany zawód (sportowcy, aktorzy, dziennikarze), szczególnie jeśli osoba go wykonująca zdobędzie popularność. W szczególnych przypadkach w orbicie społecznych zainteresowań może znaleźć się tzn. zwykły człowiek jeśli będzie sprawcą określonego zdarzenia a jego działania zostaną odpowiednio nagłośnione (np. urządzi happening).

I ACa 620/10 – Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu

Zatem nawet zwykły człowiek urządzając happenig – a tym bardziej protest, strajk itp. – może się znaleźć „w orbicie społecznych zainteresowań”. Pomijając to, że te osoby z reguły jednak tego chcą – nawet gdyby nie chciały, musiałyby się liczyć z rozpowszechnieniem wizerunku. Wraz z kontekstem, np. „obalił pomnik”.

A wchodząc już bardziej w politykę – poparcie na przykład kandydata też zwiększa naszą rozpoznawalność. Jakiś komitet, think tank czy po prostu użyczenie wizerunku – właściwie z automatu powoduje „wciągnięcie nas na listę osób znanych”.

Osoba, która aktywnie włącza się w rywalizację partii politycznych w kampanii wyborczej, użycza własnego wizerunku dla celów związanych z promocją jednej i krytyką innej partii, może być uznana za osobę powszechnie znaną, a jej dane osobowe i wizerunek, wykonany w związku z nim mogą być wykorzystywane w reklamie politycznej tego innego ugrupowania. Przekaz taki mieści się w granicach urzeczywistniania prawa obywateli do informacji, kontroli krytyki społecznej oraz jawności życia publicznego.

I ACa 158/09 – Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie

Czyli można być znanym w zasadzie z dnia na dzień.

A w jakim gronie? I kto to rozstrzyga?

Nie ma określenia liczbowego czy procentowego. I nie trzeba wzywać jakiegoś zewnętrznego specjalisty, biegłego. Wystarczy wiedza posiadana przez sąd.

Dla wskazania zakresu tego pojęcia nieprzydatne są jednak kryteria liczbowe, statystyczne – nie da się bowiem sensownie wskazać, jaki procent publiczności ma rozpoznawać konkretną osobę. Zatem ustalanie czy daną osobę można uznać za osobę powszechnie znaną nie wymaga wiadomości specjalnych i posiłkowania się opinią biegłego, nie jest bowiem ustaleniem okoliczności faktycznej, ale kwalifikacją prawną. Kwalifikacji tej powinien dokonać sąd orzekający merytorycznie w sprawie w oparciu o własną ocenę ustalonych w sprawie okoliczności faktycznych.

V ACa 1040/17, Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie

I – co ważne – nie musi być to znajomość na cały świat czy kraj. O to bywam często pytany. I powołując się na krakowski sąd twierdzę, że wystarczy jakaś bańka, otoczenie.

Przewidziany w art. 81 ust. 2 pkt 1 u.p.a.p.p. wyjątek pozwalający na wykorzystanie wizerunku osoby bez jej zgody nie musi się odnosić do osób znanych w całej Polsce, czy nawet w mniejszym lub większym regionie kraju, wystarczy bowiem, aby dana osoba z racji pełnionych funkcji była znana osobom ze środowiska, w którym się obraca.

I ACa 1215/17, Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie

Przykładowo ja jestem kojarzony w środowisku prawników czy ludzi polskiego internetu. To jednak nie znaczy, że po twarzy rozpoznałaby mnie Twoja babcia, a na ulicy ludzie proszą mnie o autograf 😉

Tak samo ma pewnie większość polskich blogerów. A jednak, skoro są znani w tej bańce – gdy wykonują swoje funkcje (występują na konferencji, podpisują książkę na spotkaniu autorskim itp.) to można rozpowszechniać ich wizerunek.

Ja zresztą w ogóle nie miałbym nic przeciwko 🙂 Lubię występować, lubię pisać – można mnie śmiało przy tym utrwalać.

To co, do zobaczenia w kolejnym wpisie!