
Teraz wszystko z Trumpem się dobrze sprzedaje, więc warto o nim napisać. Tylko ja się skupię wyjątkowo na czymś innym – na jego sytuacji prawnej, w dodatku takiej, w której okazał się mieć rację. Brzmi ciekawie? Zapraszam.
Rozchodziło się o stronę internetową o adresie trumpcard.com. Przed obecnym prezydentem USA ktoś wpadł na jej rejestrację i postawił tam stronkę podrabiającą grafikę jego ówczesnej strony. Tylko – drobiazg – na niej były gry hazardowe.
Pechem Trumpa było to, że słowo „trumpcard” zarejestrował już po tym, jak strona wisiała. Więc jej twórca bronił się prawem pierwszeństwa. Co ciekawsze – bronił się też tym, że prawo ochronne na znak towarowy nie monopolizuje używania nazwy przez inne podmioty.
Strony
Czyli z jednej strony mamy osobę X twierdzącą, że ochrona zawartego w domenie sformułowania nie powoduje nabycia praw do niej przez Trumpa. Oraz swoje prawo do domeny argumentującą pewnym „wygraniem wyścigu”. To typowe przy rejestrowaniu domen – przy okazji chętnie powiem, że i w Polsce. Gdy zakładasz działalność gospodarczą i zaraz pojawisz się w rejestrach, lepiej miej domenę już wykupioną. Są specjaliści zaklepujący domeny według nazw nowo założonych firm i na podstawie takiego refleksu zwiększający za nie stawkę.
Wracając – jako inicjatora procesu, po drugiej stronie mamy Trumpa. Twierdzi on, że strona powstała w złej wierze (oczywiście osoba X zaprzecza) i znak programu lojalnościowego „trumpcard” był stosowany już uprzednio, przed rejestracją.
Rozstrzygnięcie
Co na to sąd? Nie ma co budować napięcia, gdy w leadzie zdradziłem zwycięstwo Trumpa. To na jego rzecz została przeniesiona domena. Sąd uznał, że w przeciwieństwie do obecnego prezydenta Stanów, serwis hazardowy osoby X nie jest kojarzony z nazwą „trumpcard”.
Trochę pogrążyło osobę X też jeszcze jedno – domena przekierowywała na inną stronę, więc jakby nie była potrzebna sama w sobie. Sąd przyznał zresztą podrabiający charakter strony i uznał, że przy popularności Trumpa niemożliwym jest przypadkowa zbieżność nazw i „niewinność” osoby X.
Koniec
Tak więc – Trump wygrał. Jak widać jest w tym dobry od lat 😉 No i co by o nim nie mówić, to popularnie rzecz ujmując „nie daje sobie w kaszę dmuchać” ani szarpać swoich danych. Więcej o tej sprawie na przykład tutaj.