Teraz wszystko z Trumpem się dobrze sprzedaje, więc warto o nim napisać. Tylko ja się skupię wyjątkowo na czymś innym – na jego sytuacji prawnej, w dodatku takiej, w której okazał się mieć rację. Brzmi ciekawie? Zapraszam.


Rozchodziło się o stronę internetową o adresie trumpcard.com. Przed obecnym prezydentem USA ktoś wpadł na jej rejestrację i postawił tam stronkę podrabiającą grafikę jego ówczesnej strony. Tylko – drobiazg – na niej były gry hazardowe.

Photo by Michał Parzuchowski
Pechem Trumpa było to, że słowo „trumpcard” zarejestrował już po tym, jak strona wisiała. Więc jej twórca bronił się prawem pierwszeństwa. Co ciekawsze – bronił się też tym, że prawo ochronne na znak towarowy nie monopolizuje używania nazwy przez inne podmioty.

Strony
Czyli z jednej strony mamy osobę X twierdzącą, że ochrona zawartego w domenie sformułowania nie powoduje nabycia praw do niej przez Trumpa. Oraz swoje prawo do domeny argumentującą pewnym „wygraniem wyścigu”. To typowe przy rejestrowaniu domen – przy okazji chętnie powiem, że i w Polsce. Gdy zakładasz działalność gospodarczą i zaraz pojawisz się w rejestrach, lepiej miej domenę już wykupioną. Są specjaliści zaklepujący domeny według nazw nowo założonych firm i na podstawie takiego refleksu zwiększający za nie stawkę.
Wracając – jako inicjatora procesu, po drugiej stronie mamy Trumpa. Twierdzi on, że strona powstała w złej wierze (oczywiście osoba X zaprzecza) i znak programu lojalnościowego „trumpcard” był stosowany już uprzednio, przed rejestracją.

Rozstrzygnięcie
Co na to sąd? Nie ma co budować napięcia, gdy w leadzie zdradziłem zwycięstwo Trumpa. To na jego rzecz została przeniesiona domena. Sąd uznał, że w przeciwieństwie do obecnego prezydenta Stanów, serwis hazardowy osoby X nie jest kojarzony z nazwą „trumpcard”.
Trochę pogrążyło osobę X też jeszcze jedno – domena przekierowywała na inną stronę, więc jakby nie była potrzebna sama w sobie. Sąd przyznał zresztą podrabiający charakter strony i uznał, że przy popularności Trumpa niemożliwym jest przypadkowa zbieżność nazw i „niewinność” osoby X.

Koniec
Tak więc – Trump wygrał. Jak widać jest w tym dobry od lat 😉 No i co by o nim nie mówić, to popularnie rzecz ujmując „nie daje sobie w kaszę dmuchać” ani szarpać swoich danych. Więcej o tej sprawie na przykład tutaj.