time lapse photography of several burning US dollar banknotes

A ja zapraszam do gościnnego wpisu mecenasa Oskara Lipińskiego, który w ramach Kancelarii Lipiński reprezentuje kredytobiorców w sporach z bankami.

Czy to coś zmienia w sytuacji frankowiczów i czy powinni oni czekać na tę uchwałę?

Począwszy od stycznia tego roku, kiedy to Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego zwróciła się do Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z pytaniami dotyczącymi kredytów frankowych, wielu z niecierpliwością wyczekuje uchwały Sądu Najwyższego w tym temacie. Po dwóch nieudanych próbach zebrania się Izby Cywilnej (25 marca i 13 kwietnia), udało się to w końcu 11 maja 2021 r. Jednak ku rozczarowaniu i zaskoczeniu wielu zainteresowanych, a w szczególności rzeszy tzw. kredytobiorców frankowych, Sąd Najwyższy nie udzielił odpowiedzi na postawione mu przez Pierwszą Prezes pytania. Izba Cywilna postanowiła za to zwrócić się o opinie w tej sprawie do takich instytucji jak Prezes NBP, Komisja Nadzoru Finansowego, Rzecznik Finansowy, Rzecznik Praw Obywatelskich i – co zaskakuje najbardziej – Rzecznik Praw Dziecka. W tej sytuacji posiedzenie Sądu Najwyższego zostało odroczone bez wskazania kolejnego terminu, co w praktyce oznacza, że obecnie nie wiemy kiedy ponownie sędziowie Izby Cywilnej zbiorą się w tej sprawie, a co za tym idzie czy i kiedy zapadnie uchwała.

O co w ogóle chodzi w pytaniach do Sądu Najwyższego i czy na pewno nie znamy już na nie odpowiedzi?

W największym skrócie pytania zadane Izbie Cywilnej SN dotyczą następujących zagadnień:

Czy umowa kredytu frankowego, po wyeliminowaniu z niej niedozwolonej klauzuli walutowej, może być uzupełniona postanowieniem odsyłającym do kursu określonego w przepisach prawa lub zwyczajach?

Najogólniej chodzi tu zatem o możliwość zastosowania w takim przypadku np. kursu średniego NBP, kursu „rynkowego” czy „sprawiedliwego” – cokolwiek one oznaczają.

Dotychczasowe orzecznictwo w sprawach kredytów frankowych, zwłaszcza z ostatnich kilkunastu miesięcy w miażdżącej większości przyjmuje, że na gruncie prawa polskiego nie istnieje możliwość zastąpienia niedozwolonych klauzul walutowych poprzez odesłanie do sposobu ustalania kursów walut obcych określonych w przepisach prawa (np. poprzez odwołanie się do kursu średniego NBP) lub w ustalonych zwyczajach (np. poprzez odesłanie do tzw. kurs rynkowego lub kursu „sprawiedliwego”).

Na ten temat wielokrotnie wypowiadał się jednak przede wszystkim Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, według którego zasadą jest, że sąd krajowy nie jest uprawniony do zmiany treści nieuczciwych warunków umownych (wyrok TSUE z 30 maja 2013 r., C-488/11). Do sądu krajowego należy wyłącznie i jedynie wykluczenie stosowania nieuczciwego warunku umownego, tak aby nie mógł on wywoływać wiążącego skutku wobec konsumenta, przy czym sąd ten nie jest uprawniony do zmiany treści tego warunku. Również w sprawie najsłynniejszych w naszym kraju frankowiczów, tj. w sprawie Dziubak (wyrok TSUE z 03 października 2019 r., C-260/18), Trybunał stanowczo wykluczył możliwość uzupełniania luk w umowie przepisami dyspozytywnymi, a w szczególności przepisami o charakterze ogólnym lub w oparciu o zwyczaje.

Odpowiedź na to pytanie wydaje się zatem znana. Postanowienia nieuczciwe muszą zostać usunięte z umowy bez ich późniejszego zastępowania innymi klauzulami.

Jeśli luka w umowie kredytu frankowego na skutek eliminacji z niej nieuczciwej klauzuli walutowej nie może być uzupełniona to czy umowa taka jest nieważna czy powinno nastąpić jej tzw. odfrankowienie?

Obecnie orzecznictwo w sprawach kredytów frankowych dopuszcza dwa skutki usunięcia z umowy nieuczciwych klauzul walutowych: nieważność albo odfrankowienie.

Nieważność umowy kredytu oznacza, że umowa kredytu nigdy nie została ważnie zawarta i nigdy nie obowiązywała. Skutkiem nieważności umowy kredytu jest obowiązek zwrotu przez strony wzajemnych świadczeń. Kredytobiorca musi zwrócić bankowi kapitał otrzymanego kredytu, zaś bank musi zwrócić kredytobiorcy wszystko co ten świadczył na rzecz banku tytułem nieważnej umowy kredytu (tj. raty kapitałowo-odsetkowe, opłaty, prowizje etc). Każdej ze stron przysługuje niezależne roszczenie o zwrot świadczenia spełnionego na rzecz drugiej strony. Odfrankowienie umowy kredytu polega natomiast na tym, że z umowy zostają usunięte tylko niedozwolone postanowienia umowne, zaś w pozostałym zakresie umowa dalej wiąże strony. Kredyt jest od początku traktowany jako kredyt czysto złotowy, oprocentowany oprocentowaniem ustalonym w umowie (najczęściej w oparciu o stawkę referencyjną LIBOR). W praktyce oznacza to obniżenie salda zadłużenia, zmniejszenie wysokości rat kapitałowo-odsetkowych również na przyszłość oraz obowiązek zwrotu przez bank dotychczas dokonanej przez kredytobiorcę nadpłaty.

Co ciekawe, pytanie dotyczy skutków usunięcia z umowy nieuczciwych postanowień umownych odrębnie dla kredytu indeksowanego i denominowanego. W największym skrócie różnica pomiędzy kredytem indeksowanym a denominowanym polega na tym, że w przypadku kredytu indeksowanego kwota kredytu jest w umowie wyrażona w złotych, a w kredycie denominowanym w walucie obcej. W praktyce istota tych kredytów jest tożsama, co potwierdził również Sąd Najwyższy (IV CSK 309/18) dopuszczając tzw. odfrankowienie kredytu denominowanego.

Problem, którego dotyczy to pytanie ma pewną doniosłość praktyczną. Sprowadza się do tego z jakim żądaniem przeciwko bankowi powinien wystąpić frankowicz. Czy powinno to być unieważnienie czy tzw. odfrankowienie umowy. Wyroki zapadają różne, choć aktualnie większość orzecznictwa zmierza ku nieważności umów kredytów indeksowanych i denominowanych. Odpowiedź na to pytanie byłaby pożądana i uporządkowałaby orzecznictwo w sprawach frankowych. Prawnicy zajmujący się tymi zagadnieniami wiedzą jednak jak sobie z tym problemem radzić w trakcie procesu, np. odpowiednio formułując pozew. Nie jest zatem tak, że brak odpowiedzi SN na to pytanie w jakikolwiek sposób blokuje dochodzenie praw przed sądami.

Czy dla rozliczenia stron nieważnej lub bezskutecznej umowy kredytu frankowego należy stosować tzw. teorię salda czy tzw. teorię dwóch kondykcji?

Do pewnego momentu w orzecznictwie sądów powszechnych konkurowały ze sobą dwie koncepcje: teoria salda i teoria dwóch kondykcji.

Zasadą jest, że w przypadku gdy sąd uznaje umowę kredytu za nieważną, strony muszą zwrócić sobie to, co wzajemnie świadczyły. Oznacza to, że bank musi zwrócić kredytobiorcy spłacone przez niego raty i inne opłaty, zaś kredytobiorca jest zobowiązany do zwrotu bankowi otrzymanej kwoty kredytu. O wzajemnym stosunku ww. roszczeń mówią właśnie teoria salda i teoria dwóch kondykcji.

W uproszczeniu, teoria dwóch kondykcji polega na tym, że w przypadku ustalenia nieważności umowy kredytu po każdej ze stron powstaje niezależne roszczenie względem drugiej strony o zwrot świadczenia nienależnego. I tak, w przypadku ustalenia nieważności kredytu opiewającego na kwotę np. 400 tys. zł, kredytobiorca który dotychczas spłacił kwotę 200 tys. zł, może żądać od banku zwrotu kwoty 200 tys. zł, zaś bank może żądać od kredytobiorcy zwrotu kwoty kredytu, tj. 400 tys. zł. Każdej ze stron przysługuje niezależne roszczenie względem drugiej. Kredytobiorca może pozwać bank o zwrot 200 tys. zł, mimo że nie zwrócił jeszcze bankowi kwoty kredytu. W jaki sposób nastąpi natomiast ostateczne rozliczenie między stronami czy przez potrącenie czy poprzez wzajemną spłatę, jest już sprawą samych stron i pozostaje poza zainteresowaniem sądu.

Natomiast, według teorii salda, w powyższym przypadku, kredytobiorca nie mógłby jeszcze żądać od banku jakiejkolwiek spłaconej na jego rzecz kwoty, bowiem nie spłacił jeszcze kwoty którą otrzymał od banku tytułem kredytu. Żądanie pozwu o zapłatę byłoby oddalone. Gdyby sytuacja była odwrotna, tj. gdyby bank otrzymał dotychczas więcej niż wypłacił kredytobiorcy, to dopiero wówczas kredytobiorca mógłby żądać od banku nadwyżki ponad otrzymany kredyt. W tym wypadku, sąd dokonuje niejako „automatycznego” rozliczenia wzajemnych roszczeń stron.

Stosowanie teorii salda jest pozbawione podstawy prawnej. Przepisy prawa polskiego wykluczają bowiem możliwość jej stosowania na rzecz teorii dwóch kondykcji. Potwierdził to ostatnio Sąd Najwyższy w dwóch uchwałach z 16 lutego 2021 (III CZP 11/20) oraz z 7 maja 2021 r. (III CZP 6/21).

Pytanie to jest zatem w całości nieaktualne. Odpowiedzi na nie dostarczył nam bowiem dwukrotnie sam Sąd Najwyższy.

green plant on brown round coins

Od kiedy należy liczyć bieg terminu przedawnienia roszczenia banku wobec kredytobiorcy o zwrot wypłaconego kredytu w przypadku uznania umowy kredytu za nieważną lub bezskuteczną?

Również i na to pytanie odpowiedź, choć kontrowersyjna, wydaje się być znana. Udzielił jej Sąd Najwyższy we wspomnianej już wcześniej uchwale z 7 maja 2021 r. (III CZP 6/21), w której uznał, że bank może żądać zwrotu świadczenia od chwili, w której umowa stała się trwale bezskuteczna. W części dotyczącej sposobu liczenia terminu przedawnienia roszczeń banku, uchwała ta budzi pewne kontrowersje, albowiem posługuje się nieprecyzyjnym określeniem „trwałej bezskuteczności”. Nie zmienia to jednak faktu, że pewna odpowiedź na to pytanie jest już znana. O szczegółach motywów rozstrzygnięcia SN w sprawie III CZP 6/21 dowiemy się z pisemnego uzasadnienia.

Czy stronom nieważnej lub bezskutecznej umowy kredytu przysługuje wynagrodzenie za korzystanie z kapitału?

W końcu Sąd Najwyższy ma również zająć się bardzo kontrowersyjną kwestią, używaną przez banki jako swego rodzaju „straszak” na kredytobiorców, a mianowicie zagadnieniem wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. W tym zakresie należy spodziewać się odpowiedzi negatywnej, która wydaje się, że ma jedynie za zadanie postawić tamę absurdalnym, sprzecznym z celem Dyrektywy 93/13 i całkowicie niepotwierdzonym w dotychczasowym orzecznictwie, twierdzeniom banków w tej materii. Podobne stanowisko w tym zakresie prezentuje Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Finansowy oraz Rząd RP (w stanowisku wyrażonym w prowadzonej przed TSUE sprawie do C-19/20).

Co istotne pytanie to dotyczy nie tylko rzekomych roszczeń banku, ale obu stron unieważnionej umowy kredytu. Sąd Najwyższy ma zatem odpowiedzieć czy takie roszczenie przysługuje również kredytobiorcom z tytułu korzystania przez bank z zapłaconych przez nich na przestrzeni lat rat kredytu.

Co ostatnie wydarzenia w Sądzie Najwyższym, w tym brak uchwały, oznaczają dla kredytobiorców?

Jak zatem widać, brak uchwały Sądu Najwyższego ws. kredytów frankowych, w kontekście najnowszego orzecznictwa SN w innych sprawach oraz ugruntowanego orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i sądów powszechnych, nie jest w żadnym wypadku złą wiadomością dla frankowiczów. Wręcz przeciwnie, dorobek orzeczniczy TSUE oraz miażdżące dla sektora bankowego najnowsze orzecznictwo sądów powszechnych, stawia obecnie kredytobiorców frankowych w bardzo dobrej sytuacji.

Nie należy przeceniać znaczenia wyczekiwanej uchwały Sądu Najwyższego w tej sprawie. Jak już wspomniano wyżej, na wiele z pytań zadanych Izbie Cywilnej odpowiedział już w ostatnim czasie sam Sąd Najwyższy przy okazji orzekania w innych sprawach. Ponadto wielokrotnie w tych sprawach wypowiadał się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Poza tym, a może przede wszystkim, odpowiedzi na te pytania znaleźć możemy w ugruntowanym orzecznictwie sądów powszechnych. Nie należy przy tym wszystkim zapominać, że na co dzień to nie sędziowie Sądu Najwyższego, lecz sędziowie sądów powszechnych (rejonowych, okręgowych, apelacyjnych) orzekają w sprawach dotyczących konkretnych kredytów i konkretnych kredytobiorców. Codziennie na salach sądowych zapadają w tych sprawach wyroki, a sędziowie nie mają wątpliwości co do odpowiedzi na pytania postawione Sądowi Najwyższemu. Oczywiście w orzecznictwie istnieją pewne rozbieżności, np. co do tego czy wadliwą umowę kredytu należy unieważnić czy dokonać jej tzw. odfrankowienia, ale prawnicy zajmujący się tymi zagadnieniami wiedzą jak sobie z tym problemem skutecznie radzić. Nie jest zatem tak, że brak uchwały wstrzymuje sędziów sądów powszechnych od orzekania w tych sprawach. Co więcej, nawet 11 maja, tj. w dniu w którym miała zapaść uchwała, zapadały wyroki w sprawach kredytów frankowych.

Czy frankowicze powinni czekać z pozwami na uchwałę Sądu Najwyższego?

Rzeczywistość dziś wygląda tak, że aby uwolnić się od kredytu frankowego należy pójść z bankiem do sądu. Droga sądowa to obecnie jedyna realna możliwość rozwiązania tego problemu. Im prędzej kredytobiorca to zrozumie, tym lepiej dla niego, a przede wszystkim dla jego portfela.

Dziś już nikt nie ma złudzeń, że problem kredytów frankowych nie zostanie rozwiązany ustawowo. Temat nie istnieje w przestrzeni publicznej, a rządzących zajmują już zupełnie inne sprawy. Poza tym jak pokazuje historia, dotychczasowe próby ustawowego rozwiązania kwestii kredytów frankowych na nic się zdały.

Wątpliwe jest również to czy w ogóle, a jeśli tak, to kiedy dojdzie do rozstrzygnięcia problemu przez Sąd Najwyższy. Zabieg Sądu Najwyższego polegający na zwróceniu się z prośbą o opinie innych instytucji publicznych w praktyce przedłuża postępowanie co najmniej o kilka, a najpewniej o kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt miesięcy. Ze strony Sądu Najwyższego nie należy zatem spodziewać się rychłej pomocy dla frankowiczów. Poza tym, jak wspomniano powyżej, znaczenia ewentualnej przyszłej uchwały SN nie należy w tej sprawie przeceniać.

Jeśli natomiast jeszcze ktoś liczy na korzystną, stanowiącą prawdziwy kompromis, ugodę z bankiem, to może się gorzko rozczarować. Wbrew zapowiedziom, propozycji ugodowych ze strony sektora bankowego jest jak na lekarstwo, a te nieliczne (w zasadzie ze strony jednego banku) pozostawiają wiele do życzenia z punktu widzenia kredytobiorców. Obecnie w zasadzie tylko jeden bank komunikuje cokolwiek na ten temat, choć dynamika tych komunikatów po ostatnich wydarzeniach jakby osłabła. Nie są znane konkretne projekty ewentualnych ugód. Nie dość tego, nawet te nieliczne pojawiające się w przestrzeni medialnej ogólne propozycje czy zapowiedzi ugód wg modelu zaproponowanego przez KNF, pozostawiają wiele do życzenia jeśli chodzi o interes kredytobiorców. Aktualnie rozwiązanie polegające na tzw. odfrankowieniu kredytu, czyli opcji najmniej opłacalnej z korzystnych rozwiązań sądowych, jest nieporównywalnie bardziej korzystne niż ugoda na warunkach zaproponowanych przez KNF. Oczywiście wszystko jest kwestią indywidualną i wymaga dokładnego wyliczenia. Jednakże na chwilę obecną realnych i poważnych propozycji ugodowych nie ma i, obserwując podejście sektora bankowego w tym względzie, pewnie długo nie będzie.

Mając to wszystko na uwadze, czekanie na uchwałę Sądu Najwyższego czy inne niż droga sądowa scenariusze, wydaje się nie mieć najmniejszego sensu. Kredytobiorcom chcącym rozwiązać problem kredytu frankowego nie pozostaje zatem nic innego jak tylko wziąć sprawy w swojej ręce i zmusić bank do dialogu, ale już na sali sądowej.

Oskar Lipiński – radca prawny reprezentujący kredytobiorców w sporach z bankami

Źródła:

  1. https://www.sn.pl/sprawy/SitePages/Zagadnienia_prawne.aspx?ItemSID=1494-301f4741-66aa-4980-b9fa-873e90506a11&ListName=Zagadnienia_prawne,
  2. Prof. Ewa Łętowska, Kwalifikacje prawne w sprawach o sanację kredytów frankowych – da mihi factum dabo tibi ius, Stanowisko przygotowane dla Forum Konsumenckiego, działającego przy RPO; https://www.rpo.gov.pl/pl/content/ewa-letowska-kwalifikacje-prawne-w-sprawach-o-sanacje-kredyty-frankowe-da-mihi-factum-dabo-tibi-ius;
  3. Uwagi Na Piśmie Rzeczypospolitej Polskiej przedkładane na podstawie art. 23 Statutu Trybunału Sprawiedliwości w postępowaniu o wydanie orzeczenia wstępnego w sprawie C-19/20 Bank BPH (sąd krajowy: Sąd Okręgowy w Gdańsku – Polska); http://gdansk.so.gov.pl/petycje-wielokrotne;
  4. https://rf.gov.pl/2021/03/04/rzecznik-finansowy-w-obronie-panstwa-dziubakow/
  5. Uwagi na piśmie Rzecznika Praw Obywatelskich w postępowaniu o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym w sprawie C-19/20; https://www.rpo.gov.pl/pl/content/rpo-przystapil-do-sprawy-frankowej-przed-tsue;
  6. www.curia.europa.eu;
  7. www.sn.pl.

Pełna treść pytań skierowanych przez Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego do Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w sprawie III CZP 11/21:

1. Czy w razie uznania, że postanowienie umowy kredytu indeksowanego lub denominowanego odnoszące się do sposobu określania kursu waluty obcej stanowi niedozwolone postanowienie umowne i nie wiąże konsumenta, możliwe jest przyjęcie, że miejsce tego postanowienia zajmuje inny sposób określenia kursu waluty obcej wynikający z przepisów prawa lub zwyczajów?

a w razie odpowiedzi przeczącej;

2. Czy w razie niemożliwości ustalenia wiążącego strony kursu waluty obcej w umowie kredytu indeksowanego do takiej waluty umowa może wiązać strony w pozostałym zakresie?

3. Czy w razie niemożliwości ustalenia wiążącego strony kursu waluty obcej w umowie kredytu denominowanego w walucie obcej umowa ta może wiązać strony w pozostałym zakresie?

niezależnie od treści odpowiedzi na pytania 1-3:

4. Czy w przypadku nieważności lub bezskuteczności umowy kredytowej, w wykonaniu której bank wypłacił kredytobiorcy całość lub część kwoty kredytu, a kredytobiorca dokonywał spłat kredytu, powstają odrębne roszczenia z tytułu nienależnego świadczenia na rzecz każdej ze stron, czy też powstaje jedynie jedno roszczenie, równe różnicy spełnionych świadczeń, na rzecz tej strony, której łączne świadczenie miało wyższą wysokość?

5. Czy w przypadku nieważności lub bezskuteczności umowy kredytowej z powodu niedozwolonego charakteru niektórych jej postanowień bieg przedawnienia roszczenia banku o zwrot kwot wypłaconych z tytułu kredytu rozpoczyna się od chwili ich wypłaty?

6. Czy, jeżeli w przypadku nieważności lub bezskuteczności umowy kredytowej którejkolwiek ze stron przysługuje roszczenie o zwrot świadczenia spełnionego w wykonaniu takiej umowy, strona ta może również żądać wynagrodzenia z tytułu korzystania z jej środków pieniężnych przez drugą stronę?