Jak zrobić twitta nie wchodząc na Twittera, a jak dodać własny link do cudzej strony? Już Ci piszę. I jeszcze czym wyręczyć się przy sprawdzaniu pisowni czegokolwiek w internecie czy ogarnianiu przecinków i tak dalej. A, i jeszcze 2 narzędzia do wsparcia kreatywności w pisaniu.
Jeśli chcesz poprzednie 12 narzędzi, to wpadnij tutaj:
Przydatne sztuczki cz.1 – 6 narzędzi zdobywających informację o klientach
Przydatne sztuczki cz.2 – 6 narzędzi „na co dzień i w tle”
A teraz otwieramy trzecią część wyliczanki. No to smacznego 🙂
Wtyczka do Chrome – nie sprawdzałem czy ma odpowiednik dla innych przeglądarek, bo tej jestem wierny jak słuchacze Ognisko Polo, proszący mnie o zagranie na gitarze „cośdżemu” 😉 Jak zapowiadałem – pozwala nie wchodząc zaćwierkać na Twittera. Jak to wygląda?
W pasku adresu wpisujesz „tw” i po spacji już treść – to wskoczy gdzie trzeba. Zwróć uwagę, że to znaczy, że możesz po prostu dodać te dwie literki przed adresem właśnie odpalonej strony i prosto podzieliłeś się nią ze wszystkimi.
Ale ja wcześniej stosuję jeszcze to. Do własnie oglądanej czyjejś stronki możesz dodać odnośnik do siebie. Tutaj przykład jak to wygląda.
Da się poznać po adresie, że to dodane – ale co z tego? jakby co jest też w formie wtyczki do Chrome.
Zresztą guzik Sniply sąsiaduje w moich wtyczkach z tym – ale w obu przypadkach da się używać z poziomu strony internetowej. Sprawdzanie pisowni. Nie brzmi jak jakiś szał…
Ale co powiesz na zaznaczenie swojego projektowanego komentarza i sprawdzenie go jednym guzikiem, bez zabawy w przeklejanie do Worda i tak dalej? Wygoda i oszczędność czasu, warto mieć w zanadrzu.
A ta dziewczyna zryje Ci umysł jak orkan dach stodoły. I możliwe, że skradnie serce. Wyręczy Cię w zamianie na właściwe cudzysłowy, podziale wyrazów, wywalaniu spacji przy znakach interpunkcyjnych, pozbawianiu linijek pojedynczych literek na końcu…
I jeszcze wielu innych rzeczach, o których nawet nie wiedziałeś, że robisz źle. Daj sobie pomóc i pozwól jej „spojrzeć” na swój tekst.
Ale skąd wziąć tekst, o czym pisać? Zapytaj „publiki” – a konkretnie tego miłego starszego Pana, który czasem niestety dłubie sobie w zębach. Po zastosowaniu frazy złapiesz natchnienie.
Zobacz – znasz się na marchewce? Wpisuj ją śmiało i już Ci przykładowo powiem, który z wyników sam bym chętnie przeczytał:
„Gdzie marchewka ma nasiona?”
„Marchewka jak frytki”
„Fioletowa marchewka gdzie kupić”
„Od kiedy marchewka jest owocem” …
A to tylko pierwsze przykłady z brzegu.
The most dangerous writing app
Masz już pomysł, ale dalej kursor miga na bieli jak samotny pingwin w oddali? Po prostu zacznij pisać – nie myśl o poprawności, nie cofaj się zmienić słowo, nie poprawiaj w nieskończoność jednego zdania.
Być może zmotywuje Cię fakt, że w tym narzędziu po kilku sekundach nie pisania stracisz wszystko, co zrobiłeś dotąd. Więc warto nie przestawać. Wpadniesz w fazę pisania, skrobniesz od początku do końca, a potem poprawisz wersję ostateczną. Tym sposobem napiszesz co trzeba w kwadrans, poprawisz w drugi – a mogłeś wciąż być po godzinie bezskutecznego gapienia się w pingwina.
Tą machającą ptaszyną na dziś się żegnam. Mam nadzieję, że któreś z narzędzi się przyda – przypominam, że u góry zalinkowałem do jeszcze poprzednich dwunastu.