Nie brakuje spryciarzy szukających nadal dziury w regulaminach internetowych. A potem straszących. Jak zareagować?
Najkrócej mówiąc, niedozwolone klauzule to narzucone konsumentowi przez „silniejszego” w ich relacjach przedsiębiorcę zapisy umowne, które dla tego pierwszego są niekorzystne. Najczęściej w przypadku sklepów internetowych dotyczą one ograniczenia w regulaminach ich odpowiedzialności za niezgodność towaru z umową, działalność poczty i firm kurierskich czy prawidłowość informacji o produktach umieszczonej na stronie.
Częste są także próby ograniczania kupującemu przysługującego mu prawa do odstąpienia od umowy zawartej na odległość.
Umieszczenie tego rodzaju sformułowań w regulaminach czy wzorach umów jest oczywiście niezgodne z prawem, jednakże często działania podmiotów żądających opłat za ich stosowanie stanowią tak zwany „szantaż konsumencki”.
Podmioty te tylko w teorii reprezentują interesy konsumentów, w rzeczywistości grożąc wniesieniem z góry „wygranego” pozwu o uznanie postanowień wzorców umownych za niedozwolone. Jednoznacznie sugerują, że wycofanie powództwa jest możliwe po uiszczeniu wskazanej w ich piśmie kwoty.
Zwróć zatem uwagę na możliwość dogadania się – to wcale nie musi oznaczać płacenia. Tym bardziej, że organy w swych stanowiskach i wyrokach utrudniają prace „wyszukiwaczy” klauzul niedozwolonych czyniących to jedynie dla własnego zarobku.
Raczej pisma tego typu zdarzają się coraz rzadziej, ale pierwsza zasada – nie daj się zaszantażować. Najlepiej skonsultuj temat z prawnikiem – ale już w tym wpisie widzisz, że może nie będzie źle.