To wcale nie takie trudne.

(Część pierwsza tutaj.)
Aby uzyskać ochronę znaku towarowego trzeba zgłosić go w krajowym urzędzie odpowiedzialnym za własność intelektualną – w Polsce będzie to oczywiście Urząd Patentowy. Jeśli chcemy od razu skorzystać z szerszej ochrony obejmującej nie tylko Polskę, warto rozważyć skorzystanie z administrowanego przez WIPO systemu międzynarodowej rejestracji znaków.
Opiera się on na tak zwanym Porozumieniu Madryckim wraz z Protokołem do niego. Ale to pewnie nie jest takie kluczowe, jak szczegóły. W każdym razie jeśli ktoś prowadzi działalność w kraju będącym stroną któregoś z tych aktów międzynarodowych na podstawie dokonanego „lokalnie” zgłoszenia jednym ruchem dokona go także we wszystkich lub wybranych państwach tego porozumienia. Proste
A co można chronić? 
Warto zatem wskazać, jakie rodzaje znaków w ogóle mogą być chronione. Nie są to tylko oznaczenia słowne czy kombinacje cyfr i liter, jak ma to miejsce w nazwach produktów czy firm. Mogą to także być kwestie graficzne – symbole, rysunki, a nawet trójwymiarowe bryły w rodzaju kształtu opakowania czy butelki.
W części państw, w tym w Polsce, chronić przy pomocy znaków towarowych można także kolor czy dźwięk. Parę znanych dżingli czy choćby kolor Orange są tego dobrym przykładem. 
Jak?
Wnioskując do Urzędu o uzyskanie ochrony znaku towarowego musimy spełniać określone warunki formalne. Mam tu na myśli również to, że zgłoszenie po prostu powinno zawiera fotografie zgłaszanego znaku czy jego trójwymiarowe formy, a nie tylko słowny opis. Przy zgłaszaniu należy koniecznie w formularzu zamieści wykaz towarów lub usług i wskazać tak zwane „klasy towarowe”.
Znak powinien nadawać się do graficznego przedstawiania i by na tyle odróżniający się, że unikniemy wątpliwości co do przedsiębiorcy oferującego dany produkt. Zapewne nastąpi sprawdzanie przez ekspertów urzędu czy nie jest on zbyt „ogólny” lub zbyt podobny do znaku już obowiązującego. No i czasem zdarza się skorzystanie przez posiadacza „pierwszego” znaku z prawa do sprzeciwienia się rejestrowaniu znaku podobnego.
Nie można oczywiście pominąć tak podstawowych kwestii jak konieczność zgodności zgłaszanego znaku z porządkiem publicznym i dobrymi obyczajami – a więc w pewnym uproszczeniu zapomnijmy o rejestracji znaków pornograficznych czy promujących faszyzm. Ponadto znak nie może wprowadza w błąd – zarówno w zakresie jego właściciela (nie podszywamy się) jak i właściwości przedmiotu – nie chronimy nazwy „masło” na margarynie. I znów – proste.
Ale zaufajcie mi, z praktyki – nieraz są z własnością intelektualną przeboje. Wpadnij zresztą na przykład do tego wpisu.