Pojawił się ciekawy wyrok i jeśli wykazana w nim tendencja się utrzyma – będzie to krok w dobrą stronę. Chodzi o dotychczasowe uznawanie fejsbukowych konkursów z losowaniami za podpadające pod regulacje o hazardzie – łódzki sąd administracyjny stanął jednak w tej kwestii po stronie losującego, a nie urzędników.

Aby wziąć udział w konkursie, który jest tematem wyroku — trzeba było polubić post, udostępnić go (to akurat niezgodne z regulaminem portalu) i skomentować. Czyli raczej tak typowo, nic nie płacąc — a to właśnie o płacenie temat się rozbił.

Komora maszyny losującej jest pusta, następuje zwolnienie blokady… Nikt nie kwestionował, że mamy w tym przypadku do czynienia z losowaniem. Ale aby coś zostało uznane za podpadające pod ustawę, zgodnie z przepisem musi być tak:

1. w loterii promocyjnej uczestniczy się przez nabycie towaru, usługi lub innego dowodu udziału w grze;

2. nieodpłatnie uczestniczy się w loterii;

3. podmiot urządzający loterię oferuje wygrane pieniężne lub rzeczowe.

Dwójka i trójka ma miejsce, ale skupmy się na jedynce. Jej tu zdaniem Sądu nie ma — pełny wyrok ma sygnaturę III SA/Łd 950/18 i jest dostępny tutaj. Kluczowy jest tutaj wg mnie ten jego fragment:

„O ile bowiem nie ulega wątpliwości, że elementem przedsięwzięcia był losowy wybór nagrody, zaś skarżąca oferowała nagrodę rzeczową, tj.: karnet na zabiegi o wartości 160 zł, to w niniejszej sprawie nie wystąpiła – zdaniem Sądu – przesłanka w postaci „nabycia towaru, usługi lub innego dowodu udziału w grze”. Tymczasem jak wynika z art. 2 ust. 1 pkt 10 u.g.h., uczestnictwo w grze musi następować przez nabycie towaru, usługi lub innego dowodu udziału w grze, co skutkuje nieodpłatnym udziałem w loterii. O ile uczestnictwo w samej loterii (losowaniu nagrody) było nieodpłatne, to jednak nie zostało ono poprzedzone – jak wymaga tego przepis art. 2 ust. 1 pkt 10 u.g.h. – nabyciem towaru, usługi lub innego dowodu udziału w grze. W ocenie Sądu, żadna z dokonanych przez uczestników akcji promocyjnej […] w […] czynności, nie stanowiła bowiem „nabycia” dowodu udziału w grze. W niniejszej sprawie nie ulega wątpliwości, że jedynym warunkiem udziału w grze było polubienie i udostępnienie postu na fan page’u […], polubienie tego fan page’a oraz wpisanie w komentarzu „Wellness”.”

Wiem, że to ściana tekstu, do której nie jesteś na tym blogu przyzwyczajony — staram się przecież takie prawne kwestie upraszczać. Ale tutaj właściwie wszystko jest proste — biorąc w losowaniu udział nic się nie kupowało, więc to nie jest takie losowanie, które trzeba zgłaszać, uzyskiwać zgodę itp. Sąd zresztą w dalszej części zwrócił uwagę na jeszcze jedną rzecz — a ja się z nim zgadzam.

To nie jest sytuacja losowania na jarmarku, gdzie dajesz dwa złote za los i przy udziale 300 osób twórca losowania zarabia 600 zł i oddaje nagrodę o wartości 200. Tutaj ją po prostu oddaje i nie jest na tym w sensie finansowym „do przodu”, bo nie było finansowej bariery wejścia.

Jestem bardzo ciekaw, czy tendencja z tego Wyroku się utrzyma — gdyby tak było, z pewnością byłoby normalniej. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów, w którym przeprowadzenie konkursu z losowaniem w social media jest trudniejsze, niż w innych. Może udałoby się to „wyrównać” – kibicuję temu i będę dawać Ci znać.

Dzięki, że mnie odwiedziłeś 🙂

Uwaga, dobra sztuka (za darmo!) – wpis Marysi Mazurkiewicz

„Myślenie pytaniami” — wrażenia z lektury

Poznaj mnie

KONTAKT

prawo2