W ten weekend byłem mentorem na Global Legal Hackaton w Warszawie — programiści, prawnicy i tak dalej podzieleni na 17 drużyn tworzyli rozwiązania wspierające moją branżę. Warto było być przy tym, jak dzieje się jej historia — i widzieć to jako pierwszy. W tym wpisie parę moich wrażeń.
Pewnie część z czytających najbardziej interesuje, co oni tam powymyślali, a moje wrażenia mniej — więc będąc realistą od tej części zacznę. ???? Zobacz, co tam stworzono, były to narzędzia ułatwiające między innymi:
a) określenie prawnikowi jego „pozycji marketingowej” w sieci
b) wykrywanie i moderowanie mowy nienawiści w Internecie
c) zgłaszanie przez sygnalistów naruszeń poprzez anonimowy kontakt przez blockchain
d) tworzenie checklisty weryfikującej konieczność zgłoszenia wycieku danych osobowych
e) lepsze przechowywanie pełnomocnictw z kontrolą w CRM i blockchain
f) niewypadnięcie z branży mamom na macierzyńskim
g) wyszukiwanie zastępstw i zleceń i ich delegację
h) automatyczne przejrzenie strony internetowej pod kątem RODO i klauzul niedozwolonych
i) agregację w jednym miejscu wyszukań z wielu miejsc, np. Lexa, Google, wewnętrznej bazy itp.
j) umożliwienie freelancerom analizy umów bez pomocy prawnika
k) dorzucanie do dokumentu zapisów z funkcjonującej bazy
I to ostatnie rozwiązanie wygrało — jako rozwiązujące jeden z bardziej typowych prawniczych problemów (rozproszona baza wiedzy). Przyjrzyj się dokładnie, o co chodzi na tym filmiku:
https://www.youtube.com/watch?v=SnZdRpjUs-M
Przeczuwałem tę wygraną, bo — w przeciwieństwie do typowego startupowego podejścia „innowacja, rewolucja, jesteśmy inni” tutaj ekipa nie ukrywała, że narzędzie jest po prostu wtyczką do Worda. Tylko tyle i aż tyle. Kręcę się nieraz po wydarzeniach dla startupów i wiem, że taka prostota potrafi ująć odbiorców.
Z pewnością też ekipa wygrała, bo w prezentacji było zdjęcie zespołu, które to właśnie ja im zrobiłem! ???? Miałem okazję pomówić z nimi i przede wszystkim podpowiedzieć właśnie same slajdy czy treść mówioną przed jury.
No właśnie — tu możemy pomówić szerzej o tym, do czego się jako mentor przydałem zespołom. Bo wbrew pozorom niekoniecznie były to aspekty prawne (może poza RODO, gdzie zespoły uznawały mnie za autorytet w zakresie) czy — jak się spodziewałem — ścisły marketing. Rozmowy o aspektach typu współpraca z influencerami czy kanały dotarcia do klientów, jeśli występowały, to z mojej inicjatywy. A przydatny najczęściej okazywałem się właśnie w kwestii sprzedaży i pokazania produktu na scenie.
A więc wyrzucałem niepotrzebne slajdy, uczyłem trzymania mikrofonu, opowiadania historii… Pokazywałem, jak tłumaczyć trudne prawnicze kwestie po ludzku — podpowiadałem narzędzia (np. te z tego wpisu). Przy okazji przepraszam kolegę, o którym powiedziałem, że „nie sprawia wrażenia psychofana gestykulacji”. ????
No i przygotowywałem na pytania, które potem faktycznie padały z ust jury. Jak to działa, jak dotrzecie do klientów, metody spieniężenia, plan biznesowy, konkurencja itp. Nie będę udawał skromnego i powiem, że lepiej na scenie najczęściej wypadały te zespoły, które miały okazję ze mną rozmawiać. Najbardziej za to szkoda mi drużyn, które miały ciekawe pomysły, ale z występem nie zmieściły się w czasie — tych od marketingu prawniczego i hate speech. „Bsure” za to pozbawia konieczności spotkań z prawnikami, których nie każdy lubi.
Przyjemnością było kręcić się między takimi podmiotami jak Specprawnik i PWC, Umownik… no i oczywiście organizujący i zapraszający mnie Wolters Kluwer. Atmosfera wydarzenia była świetna i naprawdę dorzucała energii do pracy także tym, którzy — jak ja — nie byli bezpośrednio zainteresowani wynikiem. Poza tym po ogłoszeniu wyników zespoły już zaczynały myśleć o współpracach między sobą. I pamiętajmy, że ze 160 uczestników ponad 100 przybyło na wydarzenie nie znając nikogo, więc oddolnie powstały grupy ludzi chcących robić coś dalej wspólnie.
Same plusy. Hackaton to wydarzenie warte uwagi. Weź w nim udział — ja chętnie wezmę znów!
Dzięki, że mnie odwiedziłeś 🙂
Narzędzia zdobywające informację o klientach
